środa, 30 września 2015

Koszer za grosik, czyli jak być bardziej poprawnym historycznie i zaoszczędzić

W internetowym środowisku "ultrasów" od zawsze marudzi się na to, że ludzie na imprezach mroczą i psują klimat. Ja się za ultrasa nie uważam, a raczej za osobę rozsądną - choć pewnie każdy tak mówi ;) Wiele odstępstw od historyczności rozumiem - są podyktowane budżetem, lub, np. prawem (np. wiele roślin barwierskich, szczególnie porostów dających piękne, nasycone odcienie jest pod ochroną), ale są takie, które trudno wytłumaczyć inaczej, niż brakiem wiedzy. Poniżej wymieniam kilka pomysłów na to, jak sprawić aby na wyjazdach, pokazach i zdjęciach wyglądać lepiej, a przy tym nie wydać ani złotówki więcej i zaoszczędzić. Nie będą to zapewne rzeczy odkrywcze, ale przypuszczam, że przydadzą się początkującym, dowódcom drużyn, czy też osobom skoncentrowanym na jednym aspekcie rekonstrukcji, które mogą nie zwracać uwagi na coś, spoza ich obszarów zainteresowań. Poniższe rady są skoncentrowane na odtwórstwie wczesnego średniowiecza, ale pewnie większość ma zastosowanie też w innych epokach. W komentarzach proszę o dalsze pomysły - chętnie dołączę je do posta, podając oczywiście autora.

Jak więc dostać plus 10 do ultrasa i dalej mieć na piwo?

1) Umyj się i uczesz.

Wiele wskazuje na to, że we wczesnym średniowieczu, szczególnie w Skandynawii, bardzo dbano o czystość i schludny wygląd. Świadczą o tym opisy, mówiące o atrakcyjności Wikingów dla kobiet, wynikającej ponoć właśnie z tego, że zawsze byli czyści i zadbani, oraz opisy rytuałów porannego mycia. Ponadto znaleziska - w bogatych grobach znajduje się miski z brązu do mycia, łyżeczki do czyszczenia uszu, pęsety i radełka do czyszczenia paznokci. Częstymi znaleziskami - nie tylko w pochówkach - są grzebienie. Ikonografia wskazuje wyraźnie, że kobiety głowy zakrywały, bądź nosiły ufryzowane włosy. Nie szczędzono też trudu by uzyskiwać wyraziste kolory tkanin - błękity, czerwienie i zielenie, lub biel na lnie. Trudno sobie wyobrazić, by po takiej inwestycji nie dbano o pranie ubrań. Możliwe, że odzież również prasowano - gładziki i deski, które mogły do tego służyć znaleziono m. in. w Birce. Elegancki, historycznie poprawny wygląd wielmoży musi więc być też schludny i staranny - nie wystarczą jedwabie i roślinnie farbowane wełny aby uzyskać odpowiedni wizerunek.
Osobiście, nic mnie tak nie odstręcza, jak wojownik, nie dbający swój strój i uzbrojenie, pozwalający na widoczne, od wielu wyjazdów nie usuwane plamy na odzieży (nawet łatwo spieralnej, lnianej) i osypującą się z uzbrojenia rdzę. Tak jak dziś, nikt nie jeździ zabłoconym od tygodni Lexusem, ani nie nosi podartych i poplamionych ubrań od projektantów, tak wtedy nikt nie pozostawiał kolczugi i hełmu na niełaskę wilgoci i brudu. Także biedniejsze osoby nigdy nie pozwoliłyby sobie np. na chodzenie w podartym ubraniu - nienaprawiona tkanina mogła tylko podrzeć się bardziej i przyspieszyć konieczny wydatek na kolejną sztukę odzieży.
Właściwie przychodzi mi do głowy tylko jedna, potwierdzona historycznie sytuacja, w której brud jest wskazany. W "Wikingach" Foote'a i Wilsona przytacza się przepis prawny, wg. którego na Althingu, osoby, które nie miały domu ani rodziny wkładano na trzy dni do głębokiego dołu. Z tego dołu osoba mogła krzyczeć i prosić o to, by ktoś ją do siebie przygarnął.Trudno mi sobie wyobrazić zachowanie czystości przez trzy dni w dole w ziemi, więc jeśli ktoś ten zwyczaj pragnąłby odtworzyć, mógłby być jednocześnie brudny i poprawny historycznie.

http://www.danishnet.com/vikings/cleanliness-did-vikings-take-baths/
http://www.vikinganswerlady.com/hairstyl.shtml

2) Zmyj lakier z paznokci i makijaż.

We współczesnym świecie często nie dostrzegamy kolorowego manicure czy intensywnych, brokatowych cieni do powiek. Inaczej na wyjeździe historycznym. One naprawdę rzucają się w oczy i psują efekt najstaranniej przygotowanego stroju. Nie ma innego wyjścia niż użyć zmywacza, i niestety, w sezonie hybryda i żel na paznokciach odpada. Praca, która wymaga starannego manicuru, nie stoi jednak na przeszkodzie - starannie wykonany manicure japoński jest i elegancki i estetyczny i nie psuje wizerunku na reko wyjeździe. Co do makijażu - czarne kreski na powiekach, uróżowione policzki czy usta są dyskusyjne, można je uzyskać metodami dostępnymi we wczesnym średniowieczu i zgadza się to z tym, co wiemy o ówczesnym poczuciu estetyki. Nie chcę tu rozstrzygać kwestii, czy i dla kogo są koszerne, a jedynie zaznaczyć, że mogą jakoś ujść. Na pewno jednak perłowe cienie do powiek, intensywne szminki, brokaty, kolorowe eyelinery etc. nie powinny się znaleźć ani na pokazie, ani na wyjeździe historycznym. Kobieta elegancka jest zawsze ubrana odpowiednio do okazji - nie łammy tej zasady.

https://sites.google.com/site/kadasresearch/viking-age-scandinavia/pushing-the-envelope/makeup

 3) Zostaw góralskie skarpetki w domu.

Skarpetki robione na drutach, nawet ze stuprocentowej wełny, nie są poprawne na wczesne średniowiecze nigdzie w Europie. Po prostu nie stosowano tej techniki. Wciąż jednak takie skarpetki są wśród odtwórców dość popularne ze względu na niską cenę. Można je jednak zastąpić onucami z tkaniny - dwudziestocentymetrowy pasek z metra bieżącego tkaniny wełnianej (najbezpieczniej szarej, białej bądź  odcieniach brązu) jest zdecydowanie bardziej poprawny, a koszt wychodzi bardzo podobny. Inne możliwości:
- naalbinding (plecenie igłą) - nie jest to trudna technika można zrobić skarpetki samemu lub zamówić, dostawców nie brakuje. Igłę łatwo zrobić samemu, z drewna, albo nawet kostki z obiadu, a otrzymana skarpetka będzie bardzo trwała. W razie zrobienia się dziury nic nie będzie się pruło, a cerowanie tylko jej doda autentyczności.
Skarpetka ze Skjoldehamn - moja intepretacja
- skarpetka z tkaniny, np. taka jak znaleziona w Skjoldehamn.Tkaniny nie pójdzie dużo, a będzie ciepło i bardzo poprawnie. Oryginał był zrobiony z wełny o splocie diagonalnym, beżowej lub kremowej. Ja na swoją wersję wykorzystałam wełnę o splocie płóciennym, a wykrój zaczerpnęłam z opracowania dostępnego za darmo - http://www.ceilingpress.com/Resources/Nye%20tanker%20om%20Skjoldehamnfunnet.pdf
- skarpetka z filcu - dużo cieplejsza niż taka góralska. Znów można zrobić lub kupić, ani jedno ani drugie nie jest  szczególnie trudne w dobie internetu.
- chodzenie boso lub w łapciach z łyka (potwierdzonych etnograficznie). Polecane tylko jeśli jest ciepło i nie odtwarzamy nikogo z wyższych warstw społecznych. Poprawne i darmowe. Ja czasem, do biednego stroju używam łapci z rogożyny - ich cena to jedna czwarta ceny butów skórzanych.
Jeden z wariantów zakładania onuc: http://odkrywca.pl/forum_pics/picsforum21/marshpetrot.jpg
- skarpeta z Coppergate/Yorku. Jest wykonana ściegiem nazwanym na jej cześć ściegiem z Yorku. To najprostszy ścieg naalbindingowy, warto od niego zacząć. Także najbardziej rozciągliwy - sporo wybaczy początkującemu. Powyżej moja pierwsza próba rekonstrukcji skarpetki. Oryginał był zrobiony z niebarwionej wełny z pojedynczym paskiem farbowanym marzanną u góry. Takich właśnie wełenek użyłam, obu przędzionych ręcznie. Wbrew pozorom koszt wełny nie przekroczył ceny pizzy z dowozem.
http://nalbindingproject.blogspot.com/2013/11/archaeological-finds.html


4) Nie pal w obozie.

Chyba jasne. Papierosy, skręty, lufki psują klimat wszystkim wokół. Zalecana dyskrecja.

5) Nie inwestuj w hafty figuratywne na ubraniach.

Jeśli nie odtwarzasz postaci, która hafty na pewno nosiła, nie noś ich. Nie ma na ich występowanie zbyt wielu potwierdzeń na rejony Skandynawii i Słowiańszczyzny Zachodniej.  W Skandynawii występowały rzadko, jeśli już to były robione złotą i srebrną nicią (Birka), lub były importem (Mammen). Ewentualnie nie były noszone na ubraniu, a na tekstyliach domowych, mniej ulegających zniszczeniu (tkanina z Bayeux, niektóre tkaniny z Oseberg) lub butach (buty z Opola, Nowogrodu). Hafty są szalenie niepraktyczne jeśli chodzi o pranie ręczne. Właściwie jedyne znane mi wyjątki użycia haftu na ubraniu to Oseberg (znaleziono maleńkie, proste, geometryczne hafciki, niewiele szersze od zwykłego szwu),  w Niderlandach i w Haithabu (ozdobne ściegi na szwach, trudne do nazwania haftem) i w Mammen (grób królewski, prawdopodobnie Kanuta Wielkiego, zawiera duże hafty figuratywne, badacze są zgodni, że to import). W praktyce najlepiej zrezygnować w ogóle z haftów na ubraniach codziennych, haftów o motywach zaczerpniętych z kamieni runicznych, biżuterii, naczyń etc., dużych haftów, haftów w strojach postaci, które nie są królami ani królowymi. W odtwórstwie zawsze jest na co wydać zarobiony grosz, nie trzeba więc szukać sobie niepotwierdzonych, niepotrzebnych rzeczy żeby opróżnić sakiewkę. Jeśli już chcemy zdobić ubrania i status postaci nam na to pozwala, zainwestujmy raczej w wąskie krajki bądź obszycia, a jeśli chcemy strój górnego 1% ludności, pomyślmy o posamentach czy jedwabiu tkanym we wzory.

Haft figuratywny wykonany srebrną nicią, z Birki: https://www.pinterest.com/pin/152418768614446233/. Srebrna nić przynajmniej się nie zmechaci przy praniu ;)
Muzealna rekonstrukcja haftowanego stroju z Mammen. https://www.pinterest.com/pin/317363104964591132/ Pamiętajcie, że to grób królewski! I wciąż, nie przypomina wzorów z kamieni runicznych, ani nawet wzoru z topora znalezionego w tym samym grobie.
"Haft" z Osebergu: http://flickrhivemind.net/blackmagic.cgi?id=15826606223&url=http%3A%2F%2Fflickrhivemind.net%2FTags%2Foseberg%2FTimeline%3Fsearch_type%3DTags%26textinput%3Doseberg%26photo_type%3D250%26method%3DGET%26noform%3Dt%26sort%3DDate%2520Taken%252C%2520new%2520first%23pic15826606223&user=&flickrurl=http://www.flickr.com/photos/82992742@N00/15826606223



6) Nie noś ubrań całych ze skóry.

Skóra była droga. Jeśli kupimy skórę historycznie poprawną, najlepiej kozią i wyprawianą roślinnie, to będzie ona droga również dla nas. Nie jakoś szalenie - można sobie pozwolić na zrobienie z niej rzeczy, które naprawdę najlepsze są ze skóry - buty, pochewki na noże, może nawet kołczan jeśli jesteśmy bardzo bogaci, ale ubrania? Bez sensu. Jeśli chcemy pokazać status, lepsza jest droga, starannie utkana kolorowa szata. Pod względem praktycznym lepsza jest wełna. Ogólnie - na tunikę ze skóry stać tylko kogoś bardzo bogatego, kto i tak by takiej nie nosił, bo obszycia z jedwabiu czy żywe kolory były bardziej modne. W całej Skandynawii i na Zachodniej Słowiańszczyźnie nie ma żadnego zachowanego ubioru ze skóry, a przecież zachowały się dużo mniej trwałych tekstyliów jedwabnych, wełnianych, a nawet konopnych czy lnianych. Zachowało się za to dużo skórzanych butów, mieszków, pochewek na noże, kaletek i portfeli. Słowem - gdyby skóry używano jako materiału odzieżowego, wiedzielibyśmy o tym. Inna sprawa, że skóra wyprawiana współcześnie znacznie różni się od historycznej - choćby tym, że współczesna jest walcowana i całkowicie traci strukturę. Trudno to dostrzec na drobnych przedmiotach, ale na całej tunice widać gołym okiem. Uważałabym więc z użyciem skóry do produkcji odzieży nawet tam, gdzie takie użycie jest potwierdzone, np. na spodniach azjatyckich koczowników.
Poza tym, len i wełna są tańsze.

7) Nie używaj szerokich pasków.

Paski, których wśród znalezisk jest dostatek, nie przekraczają 2,5 cm. Paski ze skóry były zdecydowanie rzadsze niż tekstylne. Oto tabelka z rozmiarami klamer pasków męskich http://www.vikingage.org/wiki/index.php?title=Strap_Ends. Zdecydowana większość to paski o szerokości 12,2 mm!

8) Uważaj na krajki.

Krajki najczęściej były wąskie, tak jak paski. Te najbogatsze, z jedwabiem i metalowymi nićmi miały od 0,5 do 1,7 cm, najczęściej około 9, 10 mm. Najszersza krajka jaką znam to Snartemo - 5 cm i zdecydowanie jest to wyjątek. Krajkami też rzadko obszywano wszystkie fragmenty ubrania. Najczęściej zdobiono dekolt i mankiety, u kobiet skandynawskich obszar między broszami żółwiowymi. Jedyne znaleziska zdobienia dołu szaty, jakie znam to suknia z Pskowa (bardzo bogata, z niebieskiego lnu obszywanego czerwonym jedwabiem) i obszycie, prawdopodobnie na fartuchu z Birki, z grobu 735, w okolicach kolan (to ten sam grób, z wyjątkowym haftem na ubraniu. Może to cudzoziemka?). Znów - nie ma sensu wydawać na coś co nie jest potwierdzone, lepiej dołożyć do krajki lepszej jakości.

9) Nie chodź topless.

Pokazywanie gołej męskiej klaty tylko w dzisiejszej kulturze jest uważane za atrakcyjne. U wczesnośredniowiecznych Skandynawów było to wręcz obraźliwe. Gdy jest gorąco - zdejmij spodnie i noś tylko tunikę do kolan. Wygodne, praktyczne, sprawdzone, a po bitwie nie widać, że się człowiek lepi od potu. Weź to sobie do serca szczególnie, jeśli nosisz tatuaże. Większość tatuaży raczej nie wygląda historycznie - po co się z nimi obnosić na imprezie reko? Zostaw ten widok dla ukochanej w alkowie. Ewentualnie dla wrogów przed bitwą - ich możesz obrażać ;)

10) Nie obwieszaj się z biżuterią.

Najlepiej obejrzyj rysunki z pochówków terenów, które Cię interesują i zobacz ile naszyjników czy zapinek, czy kabłączków nosiły naraz osoby z tego terenu. Teraz weź pod uwagę, że te same osoby, na co dzień nosiły tego mniej. Teraz, weź pod uwagę, że na zdecydowanej większości stanowisk archeologicznych większość pochówków nie ma darów grobowych wcale, albo ma jeden przedmiot, np. nóż. Kilka naszyjników naraz, czy kilkadziesiąt kolorowych koralików naraz właściwie się nie zdarza. Najbogatszy pochówek, nad jakim pracuję, który jednocześnie jest najbogatszym pochówkiem kobiecym w całym Haithabu zawiera następujący zestaw biżuterii - dwie brosze żółwiowe, 10 koralików szklanych, 1 bursztynowy, 3 złote zawieszki. Koniec. Gros znalezionych koralików szklanych w ogóle jest drobna i jednobarwna, koraliki wielobarwne to pojedyncze sztuki. Pamiętaj, że wypada chodzić bez biżuterii, ale jeśli chce się odtwarzać wolną kobietę, panią na gospodarstwie nie może zabraknąć klucza, noża i nożyczek, osełki, ewentualnie solniczki i igielnika (ale uważajcie! W Haithabu nie znaleziono żadnego igielnika!). Dopóki nie skompletujesz tych rzeczy, nie zawracaj sobie głowy świecidełkami. I nie chodzi o to, że nikt nie chce odtwarzać biedy - bardzo proszę, odtwarzaj osobę bogatą, ale bogatą jak na wczesne średniowiecze! Nie bardziej! Masz duży budżet? Super. Kup sobie lniany namiot, krzesła z słupkami tronowymi, łóżko, pościel, noś wszystko farbowane ręcznie, odtwórz albo zleć odtworzenie broszowanej złotem krajki (np. takiej https://www.pinterest.com/pin/317363104964591138/) - ale utrzymaj to w realiach historycznych.

http://www.darkcompany.ca/beads/beads.php?submenu=B Doskonałe zestawienie ilości koralików w grobach kobiecych.

Mam nadzieję, że rozumiecie po co to piszę? Żeby poprawić ogólny wizerunek na imprezie odtwórczej wcale nie trzeba kupować hektarów ręcznie tkanych materiałów i zasiewać pól urzetem. Pewnie, że byłoby super, ale póki co te proste rady, zastosowane powszechnie bardzo poprawią sytuację :)

poniedziałek, 21 września 2015

Na dobry początek - kto, kiedy i po co?

Witam wszystkich czytelników, w pierwszym poście na blogu "Nosząc Historię". Mam nadzieję, że znajdziecie tu coś dla siebie i dorzucicie coś od siebie. Poniższy wstęp podpowie Wam czy warto z Waszej perspektywy do mnie zaglądać.

Co robię?

Na tym blogu będę pisać o swojej pasji - rekonstrukcji historycznej i tworzeniu historycznych. Zdecydowana większość moich projektów to rzeczy związane ze wczesnym średniowieczem, które połknęło mnie kilkanaście lat temu i jeszcze nie zdążyło przetrawić. Aby stworzyć sensowny kostium wczesnośredniowieczny trzeba przede wszystkim dobrze go zaprojektować, przemyśleć każdy detal i ogólny wygląd. A więc - dowiedzieć się co wiemy o życiu ludzi z danego rejonu i czasu. Kim byli? W co wierzyli? Jak świętowali, jak funkcjonowała ich społeczność? Jak się żywili? Czy uprawiali ziemię, i co na niej rosło? Jakie zwierzęta hodowali, na jakie polowali, a jakie były czczone? Jakimi technologiami dysponowali - jak tkali tkaniny na swoje ubrania i tworzyli naczynia, w których jedli? Jak się myli, jak prali ubrania i szorowali naczynia? Jakie rzemiosła uprawiali? Jakimi technikami były tworzone dekoracje i co dekorowano? Dopiero po odpowiedzeniu na te wszystkie pytania można stworzyć spójny obraz tego co należy na siebie włożyć, aby wyglądać tak, jak mogłaby wyglądać osoba, o którą nam chodzi - biedna, bogata, władna lub bez wpływu na swój los. Oczywiście trzeba pamiętać, że wiele w naszej wiedzy jest dziur i przekłamań, ale wciąż - im więcej rozumiem, z tego co robię tym większą satysfakcję mi to przynosi. 

Dlaczego piszę bloga?

Bo myślę, że historie, które rodzą się z poszukiwań, jakie prowadzę w związku z projektami rekonstrukcji historycznej są warte opowiedzenia. Że postaci, które tworzę będą tu miały mały kącik dla siebie. Że warto zapisać to, czym pasjonuję się dziś, aby za kilka lat móc do tego wrócić i powspominać, albo porównać. Wreszcie, że Wy, drodzy czytelnicy zaczerpniecie coś z opowieści o moich poszukiwaniach, porównacie ze swoimi i opowiecie mi o tym, co Wy tworzycie. Trochę też liczę na to, że będziecie znali odpowiedzi na niektóre z pytań, które mnie nurtują i że dzięki temu zrobię krok dalej.